Był ciepły, letni wieczór. Gwiazdy zawisły wysoko na niebie, a ogień buchał wysoko ponad głowy przyjaciół. Przyjemniejszej scenerii nie sposób sobie wyobrazić Cała czwórka siedziała obok siebie przy ognisku wesoło spędzając czas i rozkoszując się swoją obecnością.
- Aż trudno w to uwierzyć. - powiedziała Ginny - Po tym wszystkim, co się wydarzyło my nadal możemy być razem. Jestem wam za to wdzięczna.
- Przestań bredzić, Gin - parsknął Ron, za co reszta osób była mu wdzięczna. Nie mieli ochoty na rozczulanie się. Pragnęli jak najlepiej spędzić ostatnie chwile wakacji.
- Oh, braciszku.. Jak zwykle musisz popsuć takie piękne chwile - zaśmiała się Ginny - Od kiedy .. - zawstydzona urwała. Nie powinna była poruszać tego tematu. Nie w tej chwili.
Nastała niezręczna dla wszystkich cisza. Nagle odezwał się Ron :
- Nie zaczynajmy tej rozmowy - stwierdził z pewnością w głosie. Było wyraźnie widać, że jest zmieszany. Hermiona położyła mu rękę na ramieniu, na co lekko się wzdrygnął. Dziewczyna szybko ją wzięła. Ron nie wiedział, co o tym myśleć. Była to ostatnia czynność, o którą mógłby ją podejrzewać. Plątały mu się myśli. - Nie ma o czym gadać - powiedział wreszcie. Odruchowo spojrzał na Hermionę, która wydała mu się lekko zażenowana całą tą sytuacją.
- No dobrze. - tym razem odezwał się Harry - Jeśli nie chcemy spóźnić się na express do Hogwartu lepiej kładźmy się spać. - Doskonale odgadł sens tej całej sytuacji i uratował wszystkich od niezręcznej atmosfery, która wisiała w powietrzu.
- Masz rację. - powiedziała Hermiona, której wyraz twarzy momentalnie się zmienił. - Nie mam zamiaru odsypiać w drodze. Muszę przeczytać jeszcze kilka rozdziałów o .. - Paplaninę Hermy, która chciała pozbyć się resztek pozorów przerwał Ron.
- Nie mam zamiaru w ostatnich chwilach wolności słuchać o szkole! - z udawaną złością ciągną dalej - Wracajmy do domu, bo w innym wypadku jutro nie mielibyśmy chwili wytchnienia z Nią - ruchem głowy wskazał na Hermionę - w jednym przedziale. - Dostał przyjacielskiego kuksańca od brunetki i wszyscy poszli do Nory, gdzie spędzali wspólnie tegoroczne wakacje.
Rano wszyscy wcześnie wstali oprócz Rona, który dużo myślał w nocy o wydarzeniach minionego lata i najzwyczajniej w świecie zaspał. Obudził go krzyk matki :
- Ron! Ron! - krzyki były coraz głośniejsze i nie do zniesienia. - Wstawaj bo się spóźnisz! - Dopiero teraz dotarło do niego, która jest godzina. 9:00 . O 11 mieli pociąg do Hogwartu. Na parterze słychać było głośną rozmowę która trwała już w najlepsze. Wszyscy podekscytowani byli kolejnym rokiem szkolnym. Zerwał się na równe nogi i po kilku minutach stanął przed przyjaciółmi, którzy na jego widok wybuchli śmiechem.
- Jak ty wyglądasz?! Natychmiast leć się przebrać. - Z kuchni słychać było podniesiony głos Molly. Na początku chłopak nie zrozumiał, o co chodzi, jednak kiedy spojrzał na swoje stopy wszystko się wyjaśniło. Dwie inne skarpetki. Jakie to było banalne. Kiedy śmiechy przycichły Ginny wróciła do przerwanej rozmowy z przyjaciółką.
- Hermiona - durknęła ją lekko w ramie. - Hermiona!
- Hm? - Powiedziała, jakby właśnie zbudziła się z jakiegoś transu. - Zamyśliłam się.
- No tak.. - Ze zrozumieniem rzekła Ruda - Musimy o tym pogadać w trakcie drogi do Hogwartu. Mam dość patrzenia, jak marnujesz sobie życie.
- Ginny, kochanie. Nadal nie mam pojęcia o co ci chodzi - skłamała. Do końca śniadania nie poruszyły już tego tematu. Ginny tylko z litością popatrzyła na Hermę, a ta przewróciła oczami. Nie chciała o tym rozmawiać, nawet z najlepszą przyjaciółką. Wspomnienia ją przewyższały. Nie powinna przecież tak się czuć, to ona wszystko zakończyła, pozwoliła by poniosły ją emocje. Od tamtej pory nie było dnia, by nie myślała o wydarzeniach sprzed zaledwie kilku tygodni.
Kilkadziesiąt minut później siedzieli już w swoim przedziale. Przez duże okno widzieli Freda i Georga żegnających się z Molly.
- Tylko w tym roku bez wygłupów! - mówiła dobitnie - Jeśli jeszcze raz dostane sowę z informacja o waszych przewinieniach to..
- Daj spokój mamo. - uspokajał ją George - Przecież to są tylko niewinne żarciki.
- Niewinne żarty! Też coś! Powiedzcie to przerażonemu Deanowi. - odpowiedziała rodzicielka. - Do dzisiaj jego rodzice wrogo na mnie patrzą. Ma się to więcej nie powtórzyć, zrozumieliście?
- Nigdy nie powtarzamy swoich numerów. - zaśmiał się Fred. - Ale mogę ci obiecać, że ograniczymy wygłupy. Wszyscy troje dobrze wiedzieli, że to nieprawda i o obietnicy zapomną już w pierwszym tygodniu szkoły, mimo to nie drążyła już dalej tematu, bo na cały peron rozległ się komunikat:
" Uczniowie proszeni są o niezwłoczne przybycie do swoich przedziałów.
Odjazd ze stacji planowany jest na godzinę 11:00. "
Szybko pożegnali się z mamą i już nie było ich widać.
W przedziale Harry siedział obok Ginny, która w tym roku postanowiła bardziej niż zwykle postarać się o Wybrańca. Miała już nawet w głowie pewien plan. W tamtym roku podczas balu bożonarodzeniowego chciała wyznać Harremu swoje uczucia, lecz podczas poszukiwań czarodzieja zauważyła go całującego się namiętnie z Cho. Od tamtej pory załamała się. Hermiona jednak przez cały czas była przy dziewczynie, wspierając ją. Kiedy Harry zerwał z dziewczyną, która go zdradziła, Ginny była wniebowzięta. Na nowo zakwitło w niej uczucie, które nigdy do końca nie zgasło. W tym roku wszystko się zmieni - obiecywała sobie. Teraz Gin chciała odwdzięczyć się przyjaciółce za wsparcie i być przy niej w trudnych chwilach.
Na przeciwko Ginni i Harrego siedziała Luna wraz z Nevillem - ta para ostatnio się do siebie mocno zbliżyła. Nie odstępowali siebie nawet na krok, chociaż uparcie twierdzili, że są tylko przyjaciółmi. Luna z podekscytowaniem opowiadała o swoich tegorocznych wakacjach, kiedy do przedziału weszła Hermiona, a za nią wolnym krokiem Ron. Oboje wracali ze spotkania prefektów.
- Hermiona! Ron! Jak się ciesze, całe wieki was nie widziałam! - entuzjazmowała się Luna.
Miona usiadła obok przyjaciółki, a Ron na przeciwko, obok Nevilla.
- Jak na spotkaniu? - spytała ja Ruda.
- Nic specjalnego. - odparła Herma obojętnie.
- Jeju! Nadal nie mogę uwierzyć, że zostaliście prefektami! - przerwała im Lunałka - To takie.. Hmm.. Niesamowite. - mówiła cała rozpromieniona.
- Nie potrafię wyobrazić sobie was w tej roli. - zaśmiał się Harry.
- Ja też nie. - jednocześnie odpowiedzieli mu prefekci. Ron zaczerwienił się i spuścił głowę. Hermiona zdawała się nie zwracać uwagi na całą tą sytuację. Dalej rozmowa potoczyła się sama. Rozmawiali o głupotach. Wszyscy dzielili się swoimi wrażeniami z wakacji i z zapałem opowiadali o swoich planach na kolejny rok w Hogwarcie. Sielankę tą przerwali bliźniacy, którzy zdążyli już coś przeskrobać i z trzaskiem otworzyli drzwi do przedziału.
- Szybko! Ukryjcie nas gdzieś! - krzyczał Fred.
- No nie! Już tu idzie! - przeraził się George i już ich nie było widać.
- Gdzie oni pobiegli? - tym razem była to profesor McGonagall.
- W tamtą stronę. - wskazała jej miejsce ucieczki braci Hermiona - A co się..
Minerva nie odpowiedziała jej jednak, bo szybko pośpieszyła za bliźniakami Dalsza droga do szkoły przebiegała spokojnie. Neville zdążył już dwa razy zgubić i odnaleźć swoją ropuchę, gdy nagle poważnym głosem Ginny odezwała się do Hermiony :
- Wyjdźmy. Musimy porozmawiać.Hermiona niechętnie jej posłuchała.
- Co się z tobą dzieje? - pytała ja Ruda, gdy były już na korytarzu. - Przez całą drogę prawie w ogóle sie nie odzywałaś, o uśmiechu już nawet nie wspomnę!
- Nie mam humoru. - odparła.
- Wiem o tym. - Ginny już lekko się opanowywała. - Ale nie powinnaś dusić emocji w sobie. To nie jest moja sprawa, chociaż jesteś dla mnie jak siostra. Chcę, żebyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć. - powiedziała i ruszyła w strone przedziału. Kochana ta Ginny - pomyślała Hermiona. - Zasługuje na wyjaśnienia.
- Ginny! - Ruda usłyszała krzyk Hermiony za swoimi plecami. - Mnie.. Mnie to po prostu przerasta. - łamiącym się głosem powiedziała Hermiona. - Ciągle o tym myślę i nie potrafię zapomnieć, co sie wydarzyło. Czuje się podle. - dziewczyna była bliska płaczu. - A teraz? Teraz jestem prefektem nie z kim innym tylko z Ronem. Nie będę potrafiła go dłużej unikać, już w twoim domu było ciężko.
- Nie będziesz musiała tego robić. - pocieszała Hermę przyjaciółka. - Juz wszystko sobie wyjaśniliście. - spokojnym głosem dodała i wzięła przyjaciółke w ramiona.
- Wie-em. Ty-ylko to je-est trudniejsze niż my-y-yślałam. - Nie wytrzymała. Rozpłakała się. Wspomnienia minionego lata wróciły do niej ze zdwojoną siłą. Już nigdy nic nie będzie jak dawniej. - Ta myśl krążyła po głowie Hermiony już od kilku dni.
Przyjaciółka nadal trzymała ja w ramionach i lekko głaskała dziewczyne po włosach.
Wszystkie swoje opinie, pochwały, krytyki prosze pisać w komentarzu. Będę je brała do siebie i starała udoskonalać swoją twórczość. Zapraszam na fanpage, którego prowadzę. Niżej link do stronki.
https://www.facebook.com/pages/%C5%9Amier%C4%87-b%C4%99dzie-ostatnim-wrogiem-kt%C3%B3ry-zostanie-zniszczony-%CF%9F/540340202654622
3 KOMENTARZE I KOLEJNY POST :3